Wybrane pytania z konsultacji on-line, która jest integralną częścią organizowanych przez nas kursów.
Ta rozbieżność informacji jest tylko pozorna. Rzecz w tym, że fitochemikalia to ogólny termin skupiający dziesiątki tysięcy różnych substancji, z których każda w inny sposób wpływa na zachowanie metabolizmu i zdrowie. Niektóre są bezpośrednio toksyczne, inne „tylko” antyżywieniowe, jeszcze inne, wręcz przeciwnie, korzystne dla zdrowia. Jako grupa nie można zatem uogólniać ich skutków. Każdy pokarm roślinny zawiera inne spektrum fitochemikaliów. Na podstawie ich sprawdzonego działania i zawartości warto zdecydować, czy jest on odpowiedni dla konkretnej osoby, czy nie.
Jeśli mamy do czynienia wyłącznie z suplementami, warto zwrócić większą uwagę na te, które zawierają standaryzowane ilości fitoestrogenów. W danej konfiguracji długotrwałe stosowanie może naprawdę wpłynąć na regulację hormonalną, małe dzieci są zawsze najbardziej wrażliwe. Dawki na poziomie powszechnie zalecanej suplementacji u dorosłych nie powinny przechylać szali w niepożądanym kierunku, a w populacji mężczyzn produkty te często korzystnie wpływają na tłumienie skutków ubocznych testosteronu. Problemy pojawiają się zawsze, gdy jest nadmiar, trzeba trzymać się rozsądnych standardów w dawkowaniu i z niczym nie przesadzić (mimo, że to nie lekarstwo, a suplementy).
To dobre pytanie, które jest stale dyskutowane. W zasadzie cały problem rozpoczął się od publikacji badań, które wykazały, że zwiększone spożycie izolowanych fitoestrogenów z soi (w warunkach laboratoryjnych) prowadzi do zwiększonej zachorowalności na niektóre nowotwory. Ta informacja sama w sobie nie musi oznaczać niczego poważnego, gdyż jest to sytuacja nienaturalna (eksperymenty na gryzoniach + ogromnie wysokie dawki izolowanych substancji, których nie może zapewnić normalna dieta). Próbując udowodnić ten efekt w praktyce, odkryto ciekawe powiązania: 1. Populacja azjatycka, w której produkty sojowe stanowią częsty element codziennej diety, wykazuje średnie spożycie izoflawonów sojowych na poziomie około 50 mg dziennie (co odpowiada około 250 g tofu). Zachorowalność na niektóre nowotwory (głównie raka piersi), w tym na inne choroby, na które udowodniono pozytywne działanie fitoestrogenów, jest znacznie niższa w porównaniu z populacją zachodnią. 2. W populacji europejskiej i amerykańskiej długoterminowe średnie dzienne spożycie fitoestrogenów wynosi około 3 mg, te znacznie niższe dawki odpowiadają również zwiększonej częstości występowania wymienionych chorób. 3. Fitoestrogeny działają poprzez zdolność wiązania się z receptorem estrogenowym na błonie jądrowej komórki. Nie zwiększa to jednak aktywności estrogenowej w takim stopniu, w jakim jest to powszechnie przedstawiane, ponieważ działanie biologiczne izoflawonów z diety kształtuje się na poziomie około jednej tysięcznej aktywności naszego własnego estrogenu. Oznacza to, że w normalnych warunkach przyjmowanie fitoestrogenów z normalnej diety jest bezpieczne (= nie wpływa negatywnie na regulację hormonalną) 4. Problemy pojawiają się tylko w sytuacjach, gdy zamiast naturalnego pożywienia (soja, lub całe ziarna dowolnych roślin strączkowych, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia wyłącznie z soją lub podstawowymi jej pochodnymi jak tempeh czy tofu) włączymy do diety specjalnie modyfikowaną żywność sojową, w której stężenie fitoestrogenów wzrośnie do wysokich wielokrotności standardowej ilości. Typowym przykładem mogą być koncentraty białka sojowego czy mięso sojowe i jego przetwory. Co więcej, do tej skrajności można dojść także spożywając olbrzymie ilości nasion soi lub jej „zdrowych” pochodnych (tofu, tempeh), co w praktyce może się zdarzać, gdyż wiele osób lubi ulegać różnym trendom żywieniowym. I tu należy zachować ostrożność – proestrogenowe działanie fitoestrogenów w diecie równoważy lub pokonuje efekt faktycznie wytwarzanego estrogenu, szczególnie w sytuacjach, gdy produkcja własnego estrogenu jest znacznie niższa, co najczęściej ma miejsce u kobiet w okresie menopauzy. Na podstawie tego ustalenia rozpowszechnia się dezinformację, że soja jest żywnością niebezpieczną ze względu na jej wpływ na regulację hormonalną, podczas gdy w rzeczywistości ma to zastosowanie tylko w bardzo specyficznych sytuacjach. W skrócie - jeśli spożywasz podstawowe produkty sojowe (= unikaj skoncentrowanych źródeł fitoestrogenów, do których zaliczają się także suplementy diety) i dodatkowo w dawkach zasadniczo odpowiadających zasadom zróżnicowanej i urozmaiconej diety (= niezależnie od wysiłku w celu wyliczenia dokładnych wag i szukać nieistniejących granic, co jeszcze jest w porządku, a czego już za dużo), nie ma co się niepotrzebnie martwić negatywnym wpływem fitoestrogenów na zdrowie. Wręcz przeciwnie – badania wskazują na silnie korzystne działanie fitoestrogenów pochodzących z soi zarówno u mężczyzn, jak iu kobiet, gdyż regulują one aktywność estrogenową (ciekawe jest m.in. ich działanie na zwiększenie gęstości kości). Ilości pożywienia, o których wspominasz, są całkowicie normalne dla wszystkich grup populacji, uważaj tylko na zwiększone spożycie koncentratów białkowych.