Wstęp / Jak uczyć się u nas / Czego nie dowiesz się u nas
Edukacja w zakresie żywienia jest niestety na naszym rynku ujednolicona. Cały „problem” polega na tym, że zdecydowana większość organizatorów kursów opiera się na standardach narzuconych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zachodni system nauczania ma jasno określone poglądy na temat tego, jak należy postępować z odżywianiem, zgodnie z następującymi zasadami:
1. Wiemy, że żywność jest źródłem energii.
Według współczesnych odkryć naukowych osoba chcąca „orientować się” w żywieniu powinna potrafić zrobić najbardziej podstawową rzecz – obliczyć bilans energetyczny. Czyli ilość energii jaką wydajemy i do tego dostosowanie jadłospisu. Bilans może być dodatni (zużywamy więcej energii, niż oddajemy), neutralny (pobieramy mniej więcej tyle samo, co wydatek) lub ujemny (oddajemy więcej energii, niż pobieramy). Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda prosto. I w zasadzie jest to naprawdę proste. Zobaczmy więc, jak taka próba „obliczenia menu” wygląda w praktyce:
Zakończmy ten rozdział (czyli tzw. konieczność rozwiązywania jedzenia poprzez liczenie energii) pytaniem:
Czy jesteś poważnie przekonany, że będziesz podchodzić do takiego jedzenia w swoim codziennym życiu?
2. Klasyczne standardy zachodniego podejścia do odżywiania mówią także m.in., że oprócz oceny bilansu energetycznego należy także kontrolować spożycie składników odżywczych. A ponieważ system nauczania ma obsesję na punkcie podejścia naukowego, w ramach regularnych kursów uczą się obliczać ilość białka, tłuszczu, węglowodanów i błonnika. Nie jest to wcale trudne, bardzo pomocne są zarówno powszechnie dostępne tabele, jak i programy. Tutaj będzie to również zależeć od tego, czy wolisz dietę wysokowęglowodanową, czy niskowęglowodanową. Odmienne zasady obowiązują w obu podstawowych przypadkach, gdy proporcje podstawowych makroskładników znacznie się różnią. Teoretycznie z tym wysiłkiem również nie powinno być problemu. Ale wiesz – papier wytrzyma wszystko, wynik w praktyce jest zawsze ważny. Jeżeli zastanawiasz się jakie to „proste” to spróbuj jeszcze raz stworzyć taką propozycję menu. Przykładowo, aby ilość węglowodanów odpowiadała 60% całkowitego spożycia energii, białek 20%, a tłuszczów także 20% całkowitej ilości energii (te parametry są najczęściej wymieniane w zakresie diet wysokowęglowodanowych i nauczane są praktycznie na wszystkich kursach, więc nie jest to „łapacz”).
Co gorsza, system zachodni przytłacza nas tendencjami do podawania i przestrzegania zalecanego dziennego spożycia poszczególnych mikroelementów (witaminy i minerały).
I tu pojawia się sytuacja, na którą, o dziwo, nie zwraca uwagi większość osób dążących do idealnie skalkulowanego jadłospisu – zawartość składników odżywczych w pożywieniu zależy od wielu czynników i ulega znacznym wahaniom. Najmądrzejsza tabela nigdy nie będzie w stanie dostarczyć nam dokładnych danych. Oczywiście nasze obliczenia też nie.
Zadajmy to samo pytanie jeszcze raz:
Czy naprawdę jesteś przekonana, że będziesz podchodzić do takiego jedzenia w swoim codziennym życiu?
3. Jeśli mamy do czynienia z tworzeniem reżimów żywieniowych w oparciu o liczby i pracą z nimi, błędem byłoby nie wspomnieć o teorii indeksu glikemicznego.
Ogólna populacja jest już zaznajomiona z tą koncepcją. Większość entuzjastów racjonalnego odżywiania ma tendencję do pracy z tabelami, w których oceniane są również parametry indeksu i ładunku glikemicznego. To świetne narzędzie, które użyte w naprawdę racjonalny sposób poprowadzi dietę we właściwym kierunku. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że z tą cechą żywności nie ma problemu. Jak to często bywa, pomiędzy teorią a praktyką często występują ogromne różnice. Złe zrozumienie zasad tej teorii w praktyce powoduje, że ludzie podejmują niefortunną próbę oceny jakości swojej diety według określonych wartości glikemii.
Tutaj też pojawia się pytanie:
Czy naprawdę jesteś przekonany, że można stresować się wartościami indeksu glikemicznego wyborów żywieniowych, które chcemy zjeść?
Zdecydowana większość kursów i innych systemów edukacji żywieniowej objętych zachodnimi standardami opiera się na tych zasadach. Nie rozmawiamy tutaj o tym, czy to dobrze, czy źle. Matematyka stosowana w układach biologicznych, zresztą przełożona na praktykę, nigdy nie działa dokładnie w skali absolutnej. Ale oczywiście ma to określone znaczenie i znaczenie. Trzeba tylko zdecydować, jak będziemy pracować z nabytym know-how w prawdziwym życiu. Im dłużej zajmuję się tą dziedziną (to właściwie całe moje życie zawodowe), tym bardziej zasmuca mnie rosnąca liczba osób z takim „klasycznym” wykształceniem, które uważają, że nie ma ono zastosowania w życiu codziennym.
Oczywiście nie będę nikogo przekonywał, że na kursach nie uczymy powyższych rzeczy. Jest odwrotnie – są one integralną częścią nauki u nas. Cała sztuczka polega na tym, że nasza filozofia żywieniowa nie opiera się ani nie opiera na tym systemie. To rzeczy, które w zasadzie powinniśmy znać, ale nie przejmować się nimi w praktyce i już na pewno nie budować na ich zasadach sensownych jadłospisów.
Na kursach nie uczymy metod tworzenia reżimów żywieniowych, z którymi się borykamy.
Głównym celem w obszarze dostępu do jedzenia w realnym życiu jest dobre samopoczucie w stosunku do tego co jemy. Skoro tylko puścimy głowę w szaleństwo skomplikowanymi obliczeniami i kombinacjami, gdzie stres i poczucie ograniczenia towarzyszą takiemu wysiłkowi, to jaki jest w tym sens? Czy uda nam się skutecznie wpłynąć na metabolizm w pożądanym kierunku?
Pomimo tej prostej logiki zdrowego rozsądku, większość populacji podąża za ustalonym trendem i uczy się podchodzić do odżywiania poprzez liczby. Oczywiście jest to ich sprawa i mają do tego pełne prawo. Po prostu „śmiesznie” jest w praktyce obserwować sytuacje, w których doradzają sąsiadom, jak mają się odżywiać zgodnie z tymi zasadami, ale sami tego nie robią. Dlaczego nawet jeśli to nie działa…
Liczby i praca z nimi opierają się na aktywności lewej półkuli mózgowej, czyli racjonalności logicznej. Jednak naszym stosunkiem do jedzenia nie kieruje rozum i logika. Jest to jedynie wypaczone, powszechne przekonanie oparte na powszechnie rozpowszechnianych i promowanych badaniach naukowych z zakresu żywienia. Podejście do jedzenia każdego „normalnego” człowieka wiąże się z emocjonalną stroną bytu. W normalnych okolicznościach nie wybieramy żywności na podstawie kalkulacji zawartej w niej energii, zawartości białek, węglowodanów czy tłuszczów ani monitorowania różnic w wartościach IG. Robimy to tylko w wyjątkowych przypadkach i na krótki okres czasu, kiedy z różnych powodów musimy „manipulować” metabolizmem. Tak naprawdę wybieramy żywność, którą lubimy. Zatem to emocje smaku i wynikające z nich stany dobrego nastroju kontrolują nasze nawyki żywieniowe. Jeśli więc chcemy nauczyć się prawidłowego, a zarazem naturalnego odżywiania, konieczne jest, aby prawa półkula mózgu także zaczęła mówić. Jest kreatywna, zabawna, lubi eksperymentować. Gdy tylko możliwe będzie połączenie wiedzy lewej półkuli, która „wie” w jakim kierunku kierować dietą, z emocjonalnym działaniem i manifestacją prawej półkuli, jako całość (istota) będziemy chodzić dalej właściwa ścieżka. Tylko w ten sposób dostrzeżemy potrzebę wpływania na właściwości efektu termicznego żywności, wpływ na równowagę kwasowo-zasadową, poziom strawności czy tendencje energetyczne w rozumieniu chińskich koncepcji yin i yang.
Jiří Řehák
Internetowy kurs konsultanta ds. żywienia i suplementacji prowadzony przez Mgr. Martina Jelínka to świetna inwestycja dla wszystkich zainteresowanych zdrowym odżywianiem i optymalną suplementacją. mgr inż. Martin Jelínek jest świetnym wykładowcą i posiada głęboką wiedzę w tej dziedzinie. Jego wykłady są bardzo jasne, dobrze zorganizowane i pełne cennych informacji. Interpretacja jest zrozumiała dla każdego, niezależnie od wcześniejszej znajomości tematu. Forma kursu online jest bardzo wygodna, ponieważ pozwala mi uczyć się we własnym tempie i kiedy mi pasuje. Materiały są dostępne w każdej chwili i mogę je przeglądać i powtarzać w dowolnej chwili. Dostęp do innych zasobów i linków jest również bardzo przydatny do dalszej samodzielnej nauki. Kurs jest bardzo kompleksowy i obejmuje różne obszary żywienia i suplementacji, takie jak makro i mikroelementy, dobór odpowiedniej żywności, suplementy diety i ich działanie. Po ukończeniu kursu zyskałam silną świadomość dotyczącą prawidłowego odżywiania i suplementacji, którą mogę zastosować zarówno w sobie, jak i w swojej pracy. Ogólnie jestem bardzo zadowolony z kursu. Polecam każdemu, kto chce mieć głęboki wpływ na swoje zdrowie i styl życia.
Andrea Popelková
Dziękuję Mgr. Jelínkowi za fachowo poprowadzony kurs, chęć zawsze niesienia pomocy i rady oraz za zdobytą nową wiedzę. Trasa była czasami wymagająca, ale naprawdę mi się podobała. Dowiedziałem się znacznie więcej, niż się spodziewałem. Zdecydowanie polecam kursy Atac wszystkim zainteresowanym zdrowym trybem życia.
Ing. Markéta Bartoňová
Odżywianie nie pozostaje mi obojętne już od dawna. Wszystko zostało wzmocnione przez narodziny pierwszego syna, a teraz, ostatnio, drugiego. Informacje o tym, jaki pokarm jest odpowiedni dla naszego organizmu, Dostałem inny. Aż w końcu kurs Konsultanta Żywieniowego i suplementacja pod okiem profesjonalisty Pana Jelínka, wszystko wyszło jak należy wymiar. Otrzymałem dość szczegółowe i wyczerpujące informacje o ważnych sprawach żywność i suplementy diety oraz ich funkcje w naszym organizmie. Formularz badania z wykorzystaniem tworzenia map myśli były bardzo ciekawe i jednocześnie bardzo ciekawe bez przemocy. Wymagało to jednak aktywnego podejścia i dyscypliny. Naładowany Już podczas kursu wykorzystałem zdobytą wiedzę w praktyce we własnej rodzinie. Czas pokażę, jak daleko zajdzie mi udział w tak inspirującym kursie! :-)