Wybrane pytania z konsultacji on-line, która jest integralną częścią organizowanych przez nas kursów.
Opisana sytuacja i inne podobne do niej nie zawsze kończą się nieszczęśliwie, a nawet nie oznaczają, że jest to większy problem. Starając się zapewnić odpowiednią podaż jakichkolwiek składników odżywczych, z jednej strony rozwiązujemy wyzwanie w postaci wartości związanych z RI, z drugiej jednak nie oznacza to, że musi to być warunek czy konieczność. Referencyjne wartości spożycia zawsze odnoszone są do potrzeb przeciętnej populacji i wiadomo, że organizm jest w stanie bardzo dobrze rozwijać się nawet przy niższym spożyciu części z nich. Jednym z typowych przykładów takiej sytuacji jest wapń – podejmuje się wysiłki, aby go zwiększyć ze względu na obawy związane ze słabym rozwojem kości (co oczywiście może wystąpić nie tylko u dorosłych w związku z rozwojem osteopenii czy osteoporozy, ale także u małych dzieci, których aparat kostny potrzebuje określonej ilości wapnia i białka do prawidłowego rozwoju), jednak tak naprawdę jego całkowita ilość na talerzu nie gwarantuje dostarczenia potrzebnej dawki. Kluczowym aspektem jest ilość danej substancji, która jest w stanie zostać wchłonięta przez organizm z pożywienia, a także to, jaki procent całkowitej wchłoniętej ilości jest w stanie efektywnie metabolizować przez organizm. Przekładając się na praktykę - jeśli wiesz, że ze względu na ograniczenia zdrowotne nie jesteś w stanie dostarczać ogólnie wymaganych dawek wapnia i nie chcesz lub nie możesz suplementować, nadal masz możliwość ukierunkowania poprzez dostosowanie swojej diety tych czynników, które wpływają na wchłanianie substancji z jelit i jej późniejszy metabolizm w organizmie. W przypadku wapnia chodzi o dobrze funkcjonującą mikroflorę jelitową, która (nie tylko poprzez produkcję witaminy K2) wpływa na poziom wchłaniania, ale także „monitoruje” prawidłowe proporcje w stosunku do pozostałych pierwiastków (magnezu, fosforu). .
Jestem zdania, że dieta bezglutenowa u osób zdrowych nie ma większego wpływu na zdrowie i redukcję masy ciała. Ale potraktuj to jako postulat wejściowy do dyskusji, bo faktem niepodważalnym jest to, że w diecie zachodniej występuje brzydki nadmiar produktów pochodzących ze zbóż glutenowych, co w pewnym sensie prowadzi do zwiększonego obciążenia metabolizmu. Tak naprawdę to nie tylko gluten, ale także nadmiar technologicznie przetworzonych węglowodanów, ze wszystkimi znanymi konsekwencjami zdrowotnymi. Gdy tylko osoba w takiej sytuacji zacznie zmieniać swoją dietę i przejdzie na drogę bezglutenową, bardzo często (ale nie jest to warunek) wybór wariantów bezglutenowych prowadzi do wzrostu jakości spożywanych zbóż ( niższy IG, większy udział błonnika i mikroelementów, łatwiejsza strawność, mniejsza obecność dodatków...) i jednocześnie zmniejszenie ich ilości w jadłospisie. Te (na pierwszy rzut oka nie fundamentalne) zmiany mogą w wielu przypadkach znacząco wpłynąć na daną osobę, co rodzi wrażenie, że gluten jest sprawcą wszystkich złych rzeczy w żywieniu.